Wielkie otwarcie przedszkoli – czy będzie lawina odszkodowań?
„Odmrażanie” sytuacji gospodarczej
(i społecznej) w Polsce pewnie można rozpatrywać głównie politycznie. Jakoś
trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że ma ono wiele wspólnego z zapowiedzianymi
wyborami prezydenckimi. Dopóki jednak eksperymenty
władzy dotyczą gospodarki i stosunków społecznych pomiędzy ludźmi dorosłymi,
jestem w stanie zacisnąć usta, przyjąć do wiadomości, że czasy trudne i nie
sposób przez nie przejść nie popełniwszy błędów. Nie ma w takich czasach standardowych
rozwiązań i jedynie słusznych decyzji. Nie
będę milczeć, gdy rzecz dotyczy dzieci.
Szczerze mówiąc, choć trochę
nawiasem, już dawno powinnam była powiedzieć parę słów na temat kwestii, którymi
zajmuję się od wielu lat. Czyli o odpowiedzialności finansowej, a ujmując
potocznie – o odszkodowaniach. Wiele razy słyszałam bowiem tezę, że rządzący
nie chcą wprowadzić oficjalnie stanu nadzwyczajnego ze względu na rzekomy lęk
przed koniecznością wypłaty odszkodowań. No cóż – jest dokładnie odwrotnie. Wprowadzenie
stanu nadzwyczajnego ograniczyłoby do minimum (często niemal do zera) możliwość wypłacania
odszkodowań. Zgodnie z obowiązującą ustawą o wyrównywaniu strat majątkowych w
okresie stanu nadzwyczajnego, pokrywane straty obejmowałyby bowiem wyłącznie
wyrównanie realnie poniesionej straty, nigdy zaś zwrotu utraconych korzyści.
Nikt więc nie uzyskałby odszkodowania za to, co dziś słusznie się należy: czyli
np. utraconych zarobków. Dziś zaś możliwości co do roszczeń odszkodowawczych są
niemal nieograniczone, bo wynikają z ogólnych zasad.
Aby więc uzyskać odszkodowanie w związku z zaistnieniem konkretnej
sytuacji, musi dojść do powstania szkody. Ktoś musi być odpowiedzialny, czyli
musimy mieć pewność, że to w związku z
czyimś działaniem doszło do wyrządzenia szkody, że istnieje tu związek
przyczynowo-skutkowy. A także – co z punktu widzenia obecnej sytuacji
najważniejsze: działanie sprawcy szkody
musi być BEZPRAWNE. I tu tkwi istota diagnozy obecnej sytuacji.
Przeczytałam cały szereg rekomendacji, wytycznych i zasad dla zarządzających
przedszkolami, które mają zamiar się obecnie otworzyć. Są one moim zdaniem (jako matki przedszkolaka) w istotnej części pozbawione sensu, a jednocześnie praktycznie nie do spełnienia w całości.
Jednym słowem, prowadząc ewentualną
sprawę odszkodowawczą – jedną z najtrudniejszych do wykazania przesłanek, a
mianowicie bezprawności działania – mamy w kieszeni! Dajmy na to, że
dziecko zostanie w przedszkolu zarażone przez inne dziecko koronawirusem, przez
co wprawdzie samo nie ucierpi (nawet dla celów blogowo-dydaktycznych nie
zamierzam tworzyć tu najczarniejszych scenariuszy), niemniej jednak mama, tata,
może też dziadkowie, z którymi mieszka zarażone dziecko zostają objęci kwarantanną. Tata prowadzi własną firmę, osiągając średni przychód około 50 tys. miesięcznie, niestety wskutek
niemożności wyjścia z domu, w ciągu
dwóch tygodni traci 25 tys. dochodu. A może nie podpisał w tym czasie
kontraktu na milion złotych? A może wraz z nim w kwarantannie pozostali wszyscy
rodzice wszystkich dzieci w przedszkolu? Czy wszyscy utracili tak wysokie
dochody? A może nieco niższe? Kto za to zapłaci?
Skoro dziecko zaraziło się w
przedszkolu, to należy założyć, że tam właśnie szukamy odpowiedzialności. Jak
rozprzestrzeniają się zarazki? Już wiemy, że szybko. Ale wysyłając dzieci do
przedszkola w zaufaniu do decyzji władzy, ufamy, że zostały spełnione wszystkie
przesłanki z przyjętych wytycznych i rekomendacji po to, aby zarażenia uniknąć.
Zakładamy więc, że gdyby wytyczne były realizowane, można było uniknąć zarażenia. W innym przypadku – po co byłyby te wytyczne? A więc, przekładając teorię na
praktykę: sprawdzamy realizację procedur; moje dziecko zachorowało, a w przedszkolu pozostała niezwinięta
wykładzina? O, to proszę zapłacić odszkodowanie. Metraż się nie zgadzał, bo nie
policzono stojących w sali mebli? Wzywam do zapłaty. Personel pomocniczy
wydawał posiłki? Prawnik już w drodze! W szatni przebywało zbyt wiele dzieci
naraz? Proszę zwrócić moje utracone korzyści, niezarobione pieniądze za okres kwarantanny
(i pewnie wszystkich rodziców innych dzieci, bo chyba też podlegać będą
kwarantannie?) i co tam jeszcze się utraciło.
Fot.
AsiaWire/Yangzheng School/EuroPisc/East News
|
Czy przesadzam? Nie, nie
przesadzam. Wprawdzie nie mamy pewności co do rozstrzygnięć w konkretnych sprawach,
ale zasady ogólne są uniwersalne. Procedury
są po to, aby je stosować, zaś brak stosowania procedur musi skutkować
odpowiedzialnością. Odpowiedzialność finansową za działalność przedszkoli
publicznych ponoszą gminy, toteż nie dziwię się, że część z nich nie
zdecydowała się na otwarcie placówek dopóty, dopóki nie uzyska się pewności co
do środków bezpieczeństwa wprowadzanych do pracy w przedszkolach i żłobkach.
Nie ma po prostu pieniędzy na wypłacanie niebotycznych odszkodowań w takich
sprawach.
Prawo warto bowiem stanowić tak,
aby przymiot „racjonalnego ustawodawcy” nie stawał się wyłącznie przedmiotem
memów i nieśmiesznych (bo raczej smutnych) żartów. Jeśli przyszedł czas na otwarcie szkół i przedszkoli, to warto zrobić to
tak, aby faktycznie możliwe było zapewnienie dzieciom i personelowi tych
placówek normalnych, możliwych do spełnienia procedur bezpiecznego postępowania
i zapewnienia realnej ochrony. Procedur, które mają sens.
Tytuł dotyczy przedszkoli więc się odniosę - Przedszkole nie jest obowiązkowe więc wysyłając tam dziecko to jest dobrowolna decyzja rodzica więc jak można mówić o jakiejś szkodzie przez kogoś. To chyba rodzic sam siebie musi pozwać.
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że posyłając dziecko do przedszkola rodzice mogą oczekiwać że ich dziecko będzie bezpieczne...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdyby przyjąć koncepcję, że wina jest rodziców, bo posłali dziecko do przedszkola, to nie byłoby też winnych wypadków komunikacyjnych, ponieważ nie ma obowiązku jeżdżenia samochodami ;-) - niezupełnie tak rozstrzyga się odpowiedzialność cywilną w sprawach sądowych, choć oczywiście bada się związek przyczynowo-skutkowy. W tym wypadku moim zdaniem ten związek można skutecznie wykazać.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńwątpię by były pozwy
OdpowiedzUsuń