Dziecko dotknięte przemocą zostaje w kraju.
Orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka staje po stronie skrzywdzonych dzieci.
Gdy do sądu trafia sprawa uprowadzonego dziecka - nie ma idealnych rozwiązań. W centrum postępowania jest zawsze mały
bezbronny człowiek, a przepisy bywają bezwzględne: po to większość państw
świata podpisało konwencję międzynarodową – konwencję dotycząca cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę, sporządzona
w Hadze dnia 25 października 1980 r. – aby zapewnić dzieciom ochronę od bezprawnych
działań któregoś z rodziców. Aby zapewnić, że żaden z krajów nie będzie
promować metody faktów dokonanych, jaką czasem stosują rodzice w sprawach
rodzinnych. Co oznacza, że jeśli wywiozłeś dziecko z dotychczasowego kraju
pobytu bez zgody drugiego rodzica lub sądu – choćby nie wiem co się działo –
dziecko musi wrócić.
Tymczasem rzeczywistość jest
taka, że istotna część spraw związanych z ucieczką jednego z rodziców, związana jest z przemocą wobec
rodzica i (często) dziecka. Istnieje wprawdzie pewien wentyl bezpieczeństwa,
otóż odmawia się powrotu dziecka, które narażone byłoby na szkodę, jednak sądy
europejskie są niezwykle ostrożne w ocenie ewentualnego ryzyka i szkód, jakie mogą
dotknąć dzieci. Uważa się, że ze względu na zasadę zaufania do organów
działających w innych krajach (zwłaszcza europejskich), nawet w przypadku pewnych
nieprawidłowości w rodzinie należy dziecko „odesłać” i powierzyć jego ochronę instytucjom
kraju, z którego przyjechało. Dotyka to nawet dzieci bitych, dotkniętych przemocą.
Coraz więcej jest jednak głosów,
że często spotykane mechaniczne stosowanie prawa jest bezwzględne, bezduszne i całkowicie
sprzeczne z dobrem dziecka.
Źródło: archiwum |
Kluczowe w tym kontekście staje się
najnowsze orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z dnia
21 maja 2019 r. w sprawie O.C.I i Inni przeciwko Rumunii (49450/17), w którym Trybunał
doskonale pokazał, jak sąd krajowy powinien podejść do problemu z uwzględnieniem dobra
dziecka; sprawa dotyczyła dwójki dzieci (9 i 11 lat) dotkniętych przemocą
domową ze strony włoskiego ojca; pochodząca z Rumunii matka dzieci, korzystając
z okresu wakacyjnego i wizyty w rodzinnym kraju, postanowiła tam pozostać wraz
z dziećmi. Na wniosek ojca wszczęto postępowanie z tzw. konwencji haskiej, w którym sądy
rumuńskie nakazały powrót dzieci, uznając, że akty przemocy „nie ujawniały się
na tyle często, by narażać dzieci na poważne ryzyko”. Trybunał Praw Człowieka
był odmiennego zdania: wskazano mianowicie na naruszenie artykułu 8
Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo poszanowania prywatności i życia
rodzinnego) – poprzez niepoświęcenie należytej uwagi
poważnemu ryzku, na jakie mogą zostać narażone dzieci powracające do kraju,
w którym znęcał się nad nimi ojciec. Trybunał wskazał, że pozostawienie kontroli nad sytuacją dzieci władzom włoskim (taka była argumentacja sądów rumuńskich, które
wyrażały zaufanie do instytucji włoskich, które miałyby objąć dzieci należytą
opieką w razie powtarzania się aktów przemocy) nie stanowi dostatecznej ochrony w tej sprawie.
Stanowisko Trybunału jest niezwykle ważne. Dwie istotne kwestie należy tu
podkreślić: po pierwsze, dowody dotyczące przemocy ze strony ojca były
niepodważalne i oczywiste – były to udokumentowane nagrania video. Jest to
ważne, ponieważ zarzuty rzekomej przemocy w sprawach rodzinnych pojawiają się
niestety stosunkowo często i wielu (bardzo wielu) wypadkach, są to zarzuty
zupełnie bezpodstawne, krzywdzące dla „podejrzanego” rodzica. Po drugie zaś,
Trybunał zwrócił uwagę, że zaufanie do organów innego państwa nie jest równoznaczne
z obowiązkiem odesłania dzieci do nieprzyjaznego im środowiska w tym innym
państwie tylko na tej podstawie, że państwo dysponuje ogólnymi narzędziami do przeciwdziałania
przemocy.
Podobnego rodzaju spraw jest wiele i sądy mają często kłopot z wydaniem rozstrzygnięcia,
które powinno być jednocześnie zgodne z prawem i nie „bezduszne”. Europejski Trybunał
Praw Człowieka dał jasny sygnał, że nie ma zgody na karanie fizyczne dzieci i
każde z Państw Członkowskich ma obowiązek zapobiegania tej formie przemocy
poprzez właściwe i zgodne z dobrem dziecka stosowanie obowiązującego prawa. Wszystko to jednak pod warunkiem, że w postępowaniu przed sądem krajowym zostaje dowiedzione,
że powrót dzieci mógłby je narazić, choćby potencjalnie, na ponowne ryzyko przemocy
ze strony jednego z rodziców.
Miło czasem zobaczyć decyzje jakiegoś unijnego podmiotu, która jest ogólnie sprzyjająca. To nie częsty widok.
OdpowiedzUsuńTak, to dobra decyzja. Ale też nie jest chyba aż tak, że większość decyzji unijnych jest niesprzyjająca :-)
OdpowiedzUsuń