Konwencja Haska (uprowadzenie dziecka).
czy będziemy oddawać polskie dzieci za granicę?
Konwencja
Haska dotycząca cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę –
regulująca kwestie uprowadzenia lub zatrzymania dziecka
w innym państwie,
została sporządzona w Hadze
dnia 25 października 1980 roku i podpisało ją 96 państw – ma więc bardzo szerokie
światowe zastosowanie. Celem Konwencji jest przeciwdziałanie negatywnym skutkom
międzynarodowego uprowadzenia lub zatrzymania dzieci. Do uprowadzeń najczęściej
dochodzi pomiędzy skonfliktowanymi rodzicami, z których jedno postanawia
powrócić do własnego kraju lub wyjechać do innego kraju, mając najczęściej na
celu odseparowanie dziecka od drugiego z rodziców.
Podstawowym założeniem Konwencji jest
zapobieżenie możliwości działania obywateli za pomocą metody faktów dokonanych,
zapewnienie zasad praworządności – zaś z punktu widzenia dziecka:
zagwarantowanie mu prawa do stabilizacji oraz do bycia wychowywanym przez oboje
rodziców.
żródło: archiwum własne |
W
drugiej połowie ubiegłego roku (od sierpnia 2018 r.) zaczęła w Polsce obowiązywać nowa ustawa mająca
na celu proceduralne usprawnienie postepowań tzw. haskich. Jest to ustawa z
dnia 26 stycznia 2018 r. o wykonywaniu niektórych czynności organu centralnego
w sprawach rodzinnych z zakresu obrotu prawnego na podstawie prawa Unii
Europejskiej i umów międzynarodowych. Muszę powiedzieć, że kiedy Minister
Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił na specjalnej konferencji założenia do
tej ustawy, miałam wiele obaw. Można było odnieść bowiem wrażenie, że
przedstawiciele rządu są dość nieszczęśliwi z powodu związania Polski Konwencją
Haską. Zdawało się słyszeć wręcz ubolewanie, że Polska jest stroną Konwencji
Haskiej i „w jej ramach musimy się poruszać”. Założenia ustawy, jak wynikało z wypowiedzi
Ministerstwa, miały zdaje się na celu niedopuszczenie do (posługując się skrótem myślowym) „wydawania polskich
dzieci za granicę”. Uszczelniono postepowanie, wprowadzono szereg regulacji
procesowych mających na celu ujednolicenie praktyki postepowania. Relacje
prasowe odnośnie do wytycznych, jakie otrzymali prokuratorzy, również nie
napawały optymizmem. Z każdego miejsca powtarzano slogan o „ochronie polskich
dzieci”. Tak, jakby ich powrót do miejsca, w którym się dotychczas wychowywały,
miał być z założenia gorszym, niepożądanym rozwiązaniem. Taka narracja
narodowościowa była dla mnie jako adwokata zajmującego się sprawami rodzin
transgranicznych dalece niepokojąca,
zwłaszcza z punktu widzenia rzeczywistego interesu dzieci będących
podmiotami postępowania.
Od wielu lat prowadzę w kancelarii sprawy o
charakterze rodzinnym z tzw. czynnikiem zagranicznym. Teoretycznie nie różnią
się one od tzw. zwykłych spraw, jednak w praktyce w każdej z nich jest ten
element najtrudniejszy do uchwycenia, czyli kontekst kulturowy, rodzinny,
dziecka, które ma rodziców o różnych „zapleczach” językowych, historycznych, czasem religijnych. Tu
wielka rola pełnomocników, którzy powinni sądowi, osadzonemu w polskich
realiach, na te niuanse zwracać uwagę. Dziecko ma przede wszystkim potrzebę
kontaktu z obojgiem rodziców i tak się składa (choć nie jest to reguła bez
wyjątków), że zazwyczaj w tym kraju, z którego zostało uprowadzone, ma większe szanse na
taki wspólny kontakt. Kwestie narodowości w takim wypadku powinny mieć
charakter drugorzędny (albo trzeciorzędny), a trzeba też pamiętać, że najczęściej
dzieci te są lub mogą być obywatelami zarówno polskimi, jak i innego kraju
(choć z perspektywy polskich ustaw dla sądu polskiego są obywatelami wyłącznie polskimi).
Z
tego względu, przyjmując w kancelarii postępowania z tzw. Konwencji Haskiej po zmianie
przepisów, nie potrafiłam przewidzieć, w jakim kierunku „potoczą” się nasze
postępowania. Próbowałam trzymać się przekonania, że międzynarodowa Konwencja
się nie zmieniła, zmieniła się nieco polska procedura – przede wszystkim zaś
sędziowie i prokuratorzy zostali przeszkoleni. To fachowcy, więc sami powinni
ocenić walor sugerowanych „wizji” ministerialnych z flagą narodową w tle. Ale
lekki niepokój pozostał.
Dziś
mogę powiedzieć, że moje obawy były trochę na wyrost. Wielkim plusem zmian jest z
pewnością przyspieszenie postępowania. Sądy I instancji wyznaczają od razu dwie
rozprawy w odległości 7 dni, toteż jest szansa na bardzo szybkie zakończenie
sprawy. Sąd doskonale zna akta sprawy, zna je też Prokuratura. Muszę przyznać,
że po raz pierwszy miałam do czynienia z tak doskonale przygotowaną zarówno merytorycznie,
jak i faktograficznie - prokuraturą. Po zakończonej sukcesem sprawie, podziękowałam
Panu Prokuratorowi i nie omieszkałam wspomnieć, że przygotowany do sprawy z Konwencji
Haskiej prokurator to dla mnie zupełna nowość procesowa (dotychczas sądziłam,
że udział prokuratury w tych postępowaniach jest nie tylko zbędny ale wręcz
szkodliwy, sądy kompletnie nie liczyły się ze stanowiskiem nieprzygotowanych do
spraw prokuratorów) i że nareszcie widzę, dlaczego udział prokuratury w
postępowaniu jest celowy (w tej sprawie mieliśmy do czynienia z zarzutami
przemocy domowej, przesłuchanie stron przez doświadczonego Prokuratora było dla
postępowania bezcenne). Pan Prokurator z lekkim uśmiechem skwitował, że jest
ciekaw, co będę mówić na ten temat, jeśli nasze stanowiska w sprawie będą
rozbieżne i nie będziemy sojusznikami.
Zarówno
Panu Prokuratorowi, jak i Państwu odpowiem: adwokat jest przygotowany do
rzetelnej polemiki, zaś w przypadku zupełnie odmiennych zdań wraz z oponentem budujemy
jasną argumentację, dając Sądowi możliwość sprawiedliwego, zgodnego z założeniami
Konwencji i dobrem dziecka rozstrzygnięcia. To zawsze wartość dodana. Nic zaś
bardziej sprawie nie szkodzi jak brak kompetencji któregokolwiek z uczestników
postępowania. W kolejnych postępowaniach czekam więc na spotkania z
prokuratorami jako ważnymi uczestnikami postępowania.
Zmiany
dotyczące procedowania w sprawach z Konwencji Haskiej oceniam dziś jako idące w
dobrym kierunku. O szczegółowych rozwiązaniach procesowych przyjdzie zapewne jeszcze
napisać. Być może więc źle zrozumiałam intencje rządu wprowadzające ustawę, być
może przekaz werbalny był zbyt emocjonalny, zaś spisane rozwiązania ustawowe dają możliwość
usprawnienia postępowania; z pewnością też profesjonalni uczestnicy
postepowania wysnuwają własne wnioski zgodne z założeniami prawa
międzynarodowego. Wypada wierzyć, że wszyscy mają na celu jedynie realizację
celu nadrzędnego jakim jest zapewnienie właściwych środków ochrony dla
małoletnich, o których w tych
postępowaniach chodzi przede wszystkim.
Bzdury piszesz bo ciebie to nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńJa odeszlam od ojca dziecka bo probowal mi go udusic i mam we Francji proces o alienacje zeby zabrac mi dziecko, dac tatusiowi francuzowi i zatuszowac sprawe. Poki a nim zylam alienacji nie bylo... bardzo ciekawe..
Trace moje ukochane jedyne dziecko bo nie moge wrocic do Polski. Bo Polska oddaje polskie dzieci..
Jak widze takie bzdurne artykuly to slabo mi sie robi
Szanowna Pani, dziękuję za Pani komentarz, emocjonalność jest zrozumiała, skoro jest Pani w trakcie postępowania, jednak proszę nie przesadzać z oceną innych, bo zwłaszcza w emocjach może być mylna, niesprawiedliwa, a nawet obraźliwa. Sprawy, które opisują, dotyczą mnie również, choć nie osobiście, a zawodowo. Zajmuję się nimi ponad 10 lat i raczej wiem, co piszę. Nie znam Pani sytuacji i bardzo Pani współczuję, doskonale wiemy, że jest wiele trudności i niesprawiedliwosći, czasem niektóre kwestie są trudne do udowodnienia, a to nie znaczy, że nie mają miejsca. Jeśli dobrze rozumiem, to miała Pani w Polsce sprawę z konwencji haskiej i został zasądzony nakaz powrotu dziecka do Francji. Bardzo mi przykro. Oczywiście takie decyzje też zapadają, jednak moje zawodowe doświadczenie jest takie, że jednak pojawiła się tendencja, aby - o ile tylko zachodzą przesłanki to umożliwiające, a tzeba pamiętać, że te sprawy są bardzo uznaniowe - zatrzymać dzieci w Polsce.
UsuńRównież jestem w trakcie postępowania. Mieliśmy rozprawy w sądzie okręgowym, mediacje, badania przez biegłych sądowych którzy zgodnie orzekli ze wyjazd mojego syna za granicę nie jest możliwy bo narazi go na szkodę psychiczną lub postawi w sytuacji nie do zniesienia. Dziecko przyznano mi. Tatuś odwołał się do sądu apelacyjnego, który dziecko przyznał ojcu. Prokurator Generalny i rzecznik praw dziecka wnieśli skargi kasacyjne do sądu najwyższego,ale sad najwyzszy tez gdzieś ma dobro dziecka i nakazał mi wydanie go ojcu. Osobie która ledwie go zna. Mój syn większość życia mieszka w Polsce. Ma ru przedszkole,opiekę, duża rodzinę,koleżanki i kolegów. Tata mieszka sam zagranica nie.ma się nim jak zająć. Syn nie zna angielskiego, nie zna tam nikogo...I nagle ma wyjechać mimo że sam mówi otwarcie ze kocha tatę ale nie chce tam mieszkac... to prawo jest żałosne. Ja gdybym nawet chciała wyjechać by byc isko n8ego nie mogę. Jestem w ciąży. Kto da mi tam pracę? Mam porzucić rodzinę tutaj przez jakieś chore prawo ? Wstyd...niszczą życie dzieci....
OdpowiedzUsuńDziękuję również za ten komentarz. Jeśli dobrze zrozumiałam Pani wypowiedź, to Prokurator Generalny oraz RPD, a więc przedstawiciele władzy wykonawczej, opowiedzieli się za pozostaniem dziecka w Polsce. Sądy czasem zaskakują decyzjami, jest to bardzo trudne. Jest mi bardzo przykro z powodu zaistniałej dla Pani sytuacji. Każda decyzja sądu w sprawie z Konwencji Haskiej jest tragiczna, niestety jedynie porozumienie pomiędzy rodzicami może ewentualnie uchronić dziecko przed tragicznymi sytuacjami.
UsuńWitam, jesteśmy w takiej samej sytuacji. Już nie wierzę w sądy i sprawiedliwość bo mają gdzieś dobro dziecka. Aż serce krwawi jak patrzę na łzy dziecka jak nie chce iść do ojca
UsuńPotrzebuje pomocy w napisaniu skargii kasacyjnej. Nie zostalam przesluchana jako uczestnik postepowania, odrzucono dowody, w tym opinię psychologa. To co co sie dzieje to jest horror. W Uk nawet nie bylam powiadomiono wlasciwie o procesie. Na falszywych pomowieniach sąd oparl sie wydajac order, by ma czas procrsu zostaly umieszczone w pieczy instytucjonalnej.Prawie 8 miesiecy w Polsce.Syn jest tu leczony- w Uk byl problem by byl zdiagnozowany i leczony
OdpowiedzUsuńProszę o pomoc. Dzieci nie są niczemu winne, nie są jak mebel, ktory mozna przestawic.
Proszę skontaktować się z kancelarią, kontakt znajdzie Pani na stronie www.bansleben.pl . Oczywiście, że dzieci to ludzie i tak należy je traktować.
Usuń.Znajac polskie sady i tzw pozostalych pracownikow polecam jechac za te pieniadze na dobre wakacje.Walka jest bez sensu skoro sad i tak nie orzeka wedlug Konwencji Haskiej.Przestancie walczyc bo w polsce i tak to nie funkcjonuje
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten komentarz. Jednak nie zawsze tak jest. Sądy nakazują powroty małoletnich do krajów, z których zostały uprowadzone, takie doświadczenia mamy też w kancelarii. Warto walczyć o przyszłość swojego dziecka do końca.
Totalnie sie z pania nie zgadzam.W kraju trwa polityka antyrodzinna i wszystko stawiane jest na kase.Jak czytam pani odpowiedzi to juz nie wierze w jakikolwiek urzad razem z adwokatami,medrcami-mediatorami,ktorzy to po ukonczonej pracy w szkolach podstawowych, dorabiaja w sadach:)Prawa dziecka na zachodzie sa respektowane a w Polsce niestety nie.Na zachodzie matka ktora utrudnia kontakty wydane podczas rozwodu idzie z automatu do psychiatry i jest traktowana jak rodzic nieodpowiedzialny.Dostaje nadzor kuratora.W Polsce matka robi co chce .To jest skandaliczne i pisanie ze my nie roznimy sie od krajow zachodnich,jest nieuczciwe dla sadow na zachodzie.Sady na zachodzie nie zarabiaja fortun co sady w Polsce.Adwokaci rowniez:) Super biznes
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten głos w dyskusji. Niestety w znacznej mierze się zgadzam. Jeśli poczyta Pani/Pan inne moje wypowiedzi, to z pewnością łatwo zobaczyć, że również ubolewam nad różnicami w systemie ochrony dziecka w Polsce i Europie tzw. zachodniej. Tu piszę o zmianach w prawie dotyczących konkretnego postępowania, te zmiany poszły w dobrym kierunku, niestety praktyka (ten artykuł jest już sprzed kilku lat) wykazuje dziś również i tu szereg dysfunkcji. Zapraszam na mój Instagram o tej samej nazwie (adwokatnaobcasach), tam jest o wiele więcej bieżących komentarzy i refleksji.
Usuń