Omyłki sądowe – błędy karygodne, kardynalne, jednak odwracalne.
Podobno nie popełnia błędów tylko
ten, kto nic nie robi. Prawda, ale też nigdy nie powinno to być
usprawiedliwienie dla pomyłek, jakie mogą zdarzyć się wymiarowi
sprawiedliwości. A niestety zdarzają się – i to o wiele częściej, niż mogłoby
się zdawać. W sprawach małych, wielkich – i największych.
W ostatnich dniach przebiła się
do wiadomości publicznej spektakularna informacja – człowiek, który spędził w
więzieniu ostatnie 18 lat, skazany na 25 lat pozbawienia wolności za brutalne
zabójstwo i zgwałcenie młodej dziewczyny – prawdopodobnie jest niewinny. Pan
Tomasz Komenda miał 23 lata, gdy został zatrzymany, a teraz, na skutek decyzji
sądu – powrócił do rodziny. Jak wskazał sędzia, sąd w tamtej sprawie „być może
działał pod pewną presją”. Możemy rozumieć, że działał pod presją opinii
publicznej.
Opinia publiczna bowiem w takiej
i podobnych sprawach jest bezwzględna. Lud żąda oka za oko, krwi za krew. Kiedy
czytamy komentarze internautów pod artykułami dotyczącymi głośnych zabójstw, szybko
natkniemy się na uwagi opisujące, co komentujący by takiemu czy owakiemu
zrobił, a najlepiej i najpewniej – to kara śmierci. I właśnie w kontekście tej
opisywanej sprawy prawdopodobnie niewinnego człowieka, który spędził w
więzieniu 18 lat, warto przypomnieć sobie, dlaczego kara śmierci nigdy nie
powinna, nawet potencjalnie, gościć w kodeksach karnych. Wyroki 25 lat pozbawienia
wolności nieczęsto zapadają. Nawet w przypadku zabójstw, kary orzekane są
zazwyczaj niższe, sąd bierze zawsze pod uwagę całokształt okoliczności sprawy.
W opisywanym przypadku więc sąd orzekał absolutnie w górnej granicy
przewidywanej kary. O maleńki krok od kary najsroższej – dożywotniego pozbawienia
wolności. Gdyby w kodeksie przewidziano karę śmierci – o krok od tej kary. W systemie,
w którym dopuszczalna jest kara śmierci – człowiek, który dziś spędza czas z
rodziną, nie miałby już tej szansy. Powinien to być absolutnie wystarczający i
ostateczny argument, dla którego moralnie nie do przyjęcia jest popieranie kary
śmierci. Bo pomyłki, jak widać, zdarzają się.
- http://www.icj-cij.org |
Wracając do opinii publicznej,
aktualnie odium spadło na organy ścigania i poprzednio orzekający sąd. Trudno w
ogóle odnosić się do opisanej sprawy uwolnionego człowieka, skoro nie znamy jej
szczegółów. Jednak mając od kilkunastu lat codziennie kontakt z wymiarem
sprawiedliwości, mogę niestety powiedzieć, że błędy zdarzają się moim zdaniem częściej,
niż ewentualnie zakładany (choć też przecież w sprawach ludzkich – po ludzku
niedopuszczalny) – margines. Od błędów
mniejszych i nie tak bardzo znaczących,
do naprawdę takich, których konsekwencje rujnują czyjeś życie. I zdarza się też,
że w więzieniach siedzą niewinni ludzie. Z pewnością nie powinno być tak, aby
pod wpływem jakichkolwiek nacisków podejmowane były decyzje dotyczące
konkretnego sądowego przypadku. Być może sprawa uwolnionego właśnie człowieka spowoduje,
że w innych postępowaniach – prokurator czy sędzia będzie mniej podatny na uleganie
opinii publicznej. W Internecie tak łatwo ferować wyroki. Warto się jednak i od
tego powstrzymać.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń