Co mnie czeka w sądzie?
Kiedy przychodzi do nas wezwanie
do sądu, sprawa od razu wygląda poważnie. Jesteśmy oficjalnie wzywani do
stawienia się w określonym dniu i terminie (łącznie z godziną) pod wskazanym
adresem, do sali określonej w wezwaniu. Zwracam uwagę, że w sądzie mamy STAWIĆ
się, nie zaś WSTAWIĆ się, co ewentualnie możemy uczynić dopiero po rozprawie,
zapewne w zależności od jej przebiegu :).
Kto czytał w dzieciństwie książkę
Ludwika Jerzego Kerna „Ferdynand Wspaniały”, ten wie, że z sądem rozmowa nie
zawsze przebiega łatwo. Do dziś tkwi w mojej pamięci opis całkiem absurdalnej sytuacji,
kiedy Ferdynand (pies) trafia do sali rozpraw i jako podsądny ma odpowiadać na
pytania. Psia logika nie pozwala mu zrozumieć, dlaczego miałby się zwracać do
siedzących naprzeciw ludzi per Wysoki
Sądzie. Ostatecznie przekonany, że co zasada to zasada, pies nazywa każdego z
członków składu sądowego, wedle ich osobistego wzrostu: „wysoki”, „średni” bądź
„niski sądzie”. Niezmiernie irytuje to sędziów, którzy nieustannie biedaka strofują
i pouczają, ten zaś czuje się coraz mniej i mniej komfortowo.
Na szczęście w rzeczywistości
sędziowie powinni być (i są) raczej wyrozumiali i starają się pomóc osobie zabierającej
głos. Jednak swobodniej czujemy się, gdy dokładnie wiemy, co nas czeka. Przed
sądem możemy występować w wielu rolach i każdej z nich przypisany jest inny
zakres uprawnień i obowiązków. Dziś piszę jedynie o najbardziej uniwersalnych
zasadach, które powinny znaleźć zastosowanie niezależnie od tego, czy jesteśmy
świadkiem, czy oskarżonym, czy też może powodem lub wnioskodawcą w sprawie
cywilnej.
Po pierwsze obecność.
Kiedy odbieramy wezwanie,
upewnijmy się, czy wizyta w sądzie jest naszym obowiązkiem. W piśmie (pod
treścią wezwania lub najczęściej w prawym górnym rogu) znajdziemy informację np.
„stawiennictwo osobiste obowiązkowe”. W takim wypadku jedynie usprawiedliwienie
od lekarza sądowego (listy lekarzy są dostępne w Internecie oraz w sekretariatach
sadów) może nas uwolnić od tego obowiązku. Brak takiego usprawiedliwienia w
przypadku nieobecności może skutkować nałożeniem na nas grzywny, a nawet
przymusowym doprowadzeniem na termin kolejnej rozprawy (przez policję). Lepiej
więc korespondencję kierowaną do nas przez sąd odbierać (o skutkach
nieodbierania korespondencji napiszę innym razem), a do sądu (na wezwanie)
przychodzić.
Przychodzimy
punktualnie; nie ma tu miejsca na kilkuminutowe nawet spóźnienie, ponieważ może ono być potraktowane jako nieobecność, przy czym
niestety ta zasada nie zawsze działa z wzajemnością – może się okazać, że
będziemy czekać pod salą rozpraw z powodu opóźnień. Sądy coraz sprawniej
organizują czas rozpraw (wzywając świadków na następujące po sobie godziny),
jednak nie zawsze są w stanie wszystko przewidzieć. Zdarzać się mogą opóźnienia,
porównywalne nawet z rozkładem jazdy PKP…
Po drugie, jak się ubrać.
Mam nadzieję, że nie narażę się
na atak dwóch skrajnych skrzydeł obyczajowo-filozoficzno-religijnych, pisząc tu,
że ubrać, to się proszę Państwa należy tak mniej więcej, jakbyśmy wybierali się
do kościoła na porządną niedzielną sumę. Schludnie, w zakrytym obuwiu, panie z
zasłoniętymi ramionami i dekoltem, spódnica raczej dłuższa niż krótsza, panowie
koszule, długie spodnie.
Nie - same podkoszulki, nie -
bermudy, nie - miniówki, nie - klapki, a jeśli sandały – to nie - skarpety (choć ta
ostatnia uwaga raczej natury ogólnej, nie sądowej (;-)). Powyższe wyliczenie jest nieprzypadkowe, spotkałam się z takimi właśnie "letnimi" zestawami, które nie umknęły zresztą cierpkich uwag sądu.
Pamiętajmy, że pozostałe osoby w sali
(sędziowie, pełnomocnicy, prokuratorzy) występują w togach, ciemnych, ciężkich,
w których jest gorąco i które – mogę zapewnić – nie są strojem zbyt komfortowym,
jednak gwarantującym zachowanie i uszanowanie powagi sądu. Każdy winien więc po prostu ubrać się stosownie
do okoliczności.
Po trzecie, gdzie stanąć/usiąść.
Do sądu wchodzimy po wywołaniu
sprawy. W końcu sali zobaczymy skład sądu – czasem jest to jedna osoba, czasem
nawet kilkunastu sędziów. Obok składu sędziowskiego (bywa, że z przodu) siedzi
protokolant, czyli pracownik sekretariatu, który notuje przebieg rozprawy.
Coraz więcej spraw jest obecnie nagrywana, jednak rola protokolanta pozostała –
nadal odnotowuje się najważniejsze czynności na rozprawie w formie pisanej.
Miejsca pozostałych uczestników postępowania
są również ustalone. Warto wiedzieć – wybaczcie ponowne sakralne porównanie –
że nieprzypadkowo układ ten przypomina biblijny obraz Sądu Ostatecznego.
Sprawiedliwi (prokurator, oskarżyciel posiłkowy, powód cywilny – a więc osoby,
które poszukując sprawiedliwości, spowodowały, że sprawa trafiła na wokandę)
siedzą „po prawicy” składu sądowego, zaś oskarżony czy pozwany – po lewej
stronie. Cóż, czasem wymowa tego układu nie wydaje się sprawiedliwa, jednak
takie prawa tradycji.
Jeśli przyszliśmy na rozprawę z
ciekawości – a zasada jest taka, że każdy ma prawo udziału w rozprawie, pod
warunkiem, że jest osobą pełnoletnią i że sąd z jakichś względów nie wyłączył
jawności postępowania – siadamy w miejscu przeznaczonym dla publiczności (w
ławkach, jak na amerykańskim filmie).
źródło: http://dabrowag.sr.gov.pl/, Zeman Grzegorz 2006 |
Po czwarte, co i jak powiedzieć.
Niezależnie od tego, w jakim
charakterze będziemy przesłuchiwani, sąd spisze podstawowe informacje na nasz
temat. Koniecznie pamiętajmy, aby mieć przy sobie ważny dowód tożsamości, który
zostanie sądowi okazany. Poprosi się nas, abyśmy stanęli przy specjalnej
barierce, naprzeciw składu. Będziemy zapytani o nasze podstawowe dane: imię,
nazwisko, miejsce zamieszkania (sama miejscowość), zawód wykonywany, wiek oraz
czy byliśmy karani za składanie fałszywych zeznań. Następnie być może zostanie
od nas odebrane przyrzeczenie – w takim wypadku sąd poprosi, aby wszyscy obecni
w sali powstali, zaś osoba przesłuchiwana obowiązana jest powtarzać za sędzią słowa
przyrzeczenia, świadek w sprawie cywilnej mówi np.: „Świadomy znaczenia mych słów i odpowiedzialności przed prawem
przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z
tego, co mi jest wiadome”.
I dopiero teraz zostaje nam udzielony głos. W
pierwszym momencie może być nieco krępujące, że pierwsze pytanie, które zadaje
sąd, zabrzmi zapewne: co jest panu/pani wiadome w sprawie, do której został
pan/pani wezwany? Jest możliwe, że dłuższą chwilę nikt nam nie będzie zadawał
pytań, oczekując, że w pewnym zakresie wypowiedź nasza będzie spontaniczna.
Może się zdarzyć, że nie mamy zielonego pojęcia, z jakiego powodu jesteśmy
wezwani, w takim wypadku trzeba to od razu powiedzieć, sąd przejdzie do swoich
pytań. Zgodnie z pouczeniem, mówimy prawdę, w przeciwnym wypadku narażamy się
na odpowiedzialność karną. Pytania będzie nam jeszcze zadawał sam sąd, a także (być
może) strony i ich pełnomocnicy. Pamiętajmy, że niezależnie od tego, kto
zadał pytanie – odpowiadamy zawsze zwróceni prosto do sądu i tak, jakby była to
odpowiedź na pytanie sądu - nie odpowiadamy pełnomocnikom, nie zwracamy się do
nich per proszę pana ani po imieniu,
cały czas mówimy wyłącznie do sądu, bo to sąd nas przesłuchuje.
Choć czasem trudno zatrzymać
emocje, zasada zwracania się wyłącznie do sądu może być wielce pomocna. Bywa,
że konflikt pomiędzy uczestnikami postępowania jest tak silny, że nie potrafią mówić
do siebie inaczej, niż w sposób uwłaczający trochę obyczajności. Pamięć o tym, że to do sądu a nie do siebie
mówimy (i nie do pełnomocników, którym też potrafi się „oberwać”), trzyma
wszystkie emocje na wodzy i nieraz pomaga dobrnąć do cywilizowanego zakończenia
sprawy.
Kiedy odpowiadamy na jakiekolwiek
pytanie sądu – zawsze robimy to na stojąco (nie trzymając rąk w kieszeniach :)). Co oczywiste, w sali
rozpraw nie żujemy gumy, nie jemy, nie pijemy. I tak, zwracamy się „Wysoki Sądzie”, ewentualnie
„Proszę Wysokiego Sądu” lub „Proszę Sądu”. Bo nie ma sądu Średniego, ani
Niskiego, wbrew przekonaniom Ferdynanda Wspaniałego, tylko Sąd Wysoki (i
Najwyższy).
Zwiększ bezpieczeństwo iPhone'a za pomocą niewidoczny keylogger na iphone! To dyskretne narzędzie rejestruje naciśnięcia klawiszy bez naruszania integralności urządzenia, oferując kompleksowe i niewidoczne rozwiązanie monitorujące zwiększające bezpieczeństwo.
OdpowiedzUsuń