Świadomość a jakość
Kwestia świadomości
prawnej obywateli w naszym kraju nie musi być sprawą górnolotną. Rzecz dotyka
spraw przyziemnych. Dlaczego w Niemczech mają lepsze proszki do prania (tych
samych marek) niż w Polsce? Dlaczego Francuzki mogą dobrać sobie staniki w
dowolnych rozmiarach pod i na biuście, a u nas 70-90, miseczka A-D (jak dobrze
pójdzie)? Dlaczego w Wielkiej Brytanii są tańsze markowe ubrania? Dlaczego
usługodawcy za granicą są milsi i zdają się być nawet lepiej wychowani, niż u
nas?
Kupujemy w naszym osiedlowym
sklepie zjełczałe masło, może i trochę nas to irytuje, może wścieka nas nawet,
ale zaciskamy zęby i biegniemy po inne, w najlepszym wypadku w sklepie obok
(tamto nie nadaje się nawet dla pieska), na reklamacje nie mając najmniejszej
ochoty (szkoda czasu). Ukradziono nam komórkę? Nie ma sensu iść na policję,
jeszcze nas po sądach ciągać będą. Ktoś nam sprzedał przeterminowaną kiełbasę? Przecież
aż tak długo nie mieliśmy tego rozstroju żołądka, po co jeszcze go zakwaszać
wyjaśnianiem sytuacji. W przedszkolu naszego dziecka odkryliśmy salmonellę? Oj,
jeden przypadek, nie będziemy donosić do Sanepidu, to się źle kojarzy, same
kłopoty dla przedszkola, no i panie będą krzywo potem na naszego malucha
patrzeć. Ktoś nas zakaził w szpitalu podczas standardowego zabiegu? Z nimi i
tak nie wygramy... Stomatolog usunął nie ten ząb naszemu dziecku? Toż to
mleczak jeszcze był!
A gdyby tak spróbować coś zrobić,
cokolwiek? Większość opisanych powyżej przykładów (autentycznych) jest skutkiem czyjegoś
przekonania o braku odpowiedzialności za własne działania. I czemu tu się
dziwić? Skoro nikt się nie skarży, nie protestuje, zupełnie nieracjonalny i
niebiznesowy byłby wysiłek sprzedawców (w końcu to też przedsiębiorcy!). Możemy jednak
być przekonani, że społeczności europejskie na swoich producentach i
sprzedawcach wymusiły lepszą obsługę (a trwało to wiele lat). Przedszkolanki na
tzw. zachodzie są świadome, że jeśli będą krzyczeć na dzieci,
najprawdopodobniej później zapłacą za terapię psychologiczną swych (dawnych)
podopiecznych. Właściciele psów sprzątają po nich (no, może nie w Paryżu J), ponieważ w innym
wypadku będą musieli zapłacić za takie sprzątanie z nawiązką. W przypadku
sprzedaży nieświeżego mięsa, odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu klientów
wielokrotnie przekroczą jakiekolwiek zyski producentów. I tak dalej. W takiej
sytuacji po prostu nie opłaca się proponowanie usług/produktów o niskiej
jakości.
Brak komentarzy:
Bardzo dziękuję za Twój komentarz :-)